trochę wiedzy dla początkujących
Komentarze: 1
Przyda się trochę wiedzy dla
początkujących. Myślę, że przeskoczymy do odbitek. Smarujesz
na skórze wzór i wychodzi ci to bardzo ładnie? Wszystko fajnie,
tylko, co z symetrycznymi wzorami? „To powinno być trochę
wyżej, a tamto jest nierówne...”. Ile razy wam się to zdarzało?
Trzeba by się jakoś zabezpieczyć na taką ewentualność. Ale
ten tusz hektograficzny jest cholernie drogi a te kalki to
już lepiej nie wspominać. I co dalej? Meksykański pat. Tyle,
że ja nie jestem meksykaninem. W ramach środków zastępczych
można używać fioletu gencjanowego. Dostępne jest to świństwo
w aptekach. Piszę świństwo, bo jak się tym ubrudzicie to szybko
to nie zejdzie. Jego cena to w zaokrągleniu 2 zł za 20g. Dla
porównania mogę dodać, iż widziałem tusz hektograficzny w
cenie 50 zł za 50 ml. Chyba różnica jest widoczna? Co do jakości
tego specyfiku nie mam zastrzeżeń jak i również nie ma on
medycznych przeciwwskazań. Tylko zwróćcie uwagę, jaki to jest
roztwór! Powinien być 2% a nie 0,5%. Im mniejszy procentowo
roztwór tym jego trwałość niższa a co za tym idzie kolor.
Do tego potrzebny jest jakiś rapidograf. Tego się chyba nie
da obejść, bynajmniej ja o żadnym innym sposobie nie słyszałem.
Pędzelek nie do rady. Jeszcze zostaje kalka. Może być techniczna,
chociaż słyszałem o przenoszeniu wzoru na skórę za pomocą
papieru śniadaniowego i też były tego niezłe efekty. Jak podsłuchałem,
w więzieniu nanosili wzór za pomocą folii i długopisu żelowego.
Też sposób, ale nie praktykowany przeze mnie i nie sprawdzałem
tej metody. Jeszcze przyda się jakieś mazidło. Najlepszy jest
do tego dezodorant w sztyfcie (ponoć najlepszy jest Old Spice
lub Nivea). Może on być jakikolwiek byle nie zostawiał tłustych
śladów, powinien szybko wysychać. Dlatego uczulam wszystkich
amatorów wazeliny kosmetycznej i kremów. To się nie uda. Nie
pozostanie zadowalająca odbitka a jak wiadomo i jedno i drugie
jest tłuste i nie wysycha tak szybko. Wazelinę kosmetyczną
stosujemy po naniesieniu odbitki na skórę, nie wcześniej.
Co do papieru śniadaniowego to idzie to tak: Zmoczyć skórę,
delikatnie nałożyć papier ze wzorem, docisnąć bardzo ostrożnie,
jeśli zajdzie taka potrzeba zmoczyć wodą jeszcze raz. Sprawdziłem,
działa. Potem zasmarować wazeliną i w skórę. Potrenujecie
na sobie, będziecie wyglądać jak po zawodach karate (cali
fioletowi), popsujecie mnóstwo kalki, ale będą tego efekty.
Następne spostrzeżenie może dla jednych wydawać się banałem
a dla innych nagłym objawieniem. Czym zazwyczaj w trakcie
pracy usuwacie krew i nadmiar farby? Widziałem jak jeden tatuażysta
stosował zwilżoną szmatkę. Jak by była ona w liczbie mnogiej
to by mnie to nie zdziwiło ale on przez cały czas stosował
jedną i od czasu do czasu szedł ją przepłukać! „Pewnie sobie
to wymyślił, bo nie ma, o czym pisać, cwaniaczek”. Nie, nie
wymyśliłem sobie tego. Zamiast głupiego ręcznika papierowego
używał szmaty, która wyglądała jak podpaska po ciężkim okresie.
Ja też przedstawiam różne metody oszczędności, ale uciekajmy
się do absurdu. Dlaczego ja głupi się dziwię? Tatuaż w Polsce
nadal jest w powijakach, no może próbuje raczkować. Przeżywa
swój rozkwit, ale to jeszcze dużo wody musi upłynąć zanim
stanie się czymś powszednim. Proces „socjalizacji” tatuażu
przebiega w naszym kraju bardzo powoli. Gdyby było inaczej
nie byłoby tej strony. Wracając do szmat itp. Dobre są do
tego płatki do oczyszczania skóry albo te ręczniki papierowe,
ale dobrej jakości a nie jakaś tam „bidronka” czy TKZ. I kolejna
rzecz: nie róbcie na siłę podpasek z tych płatków. To jest
ewidentne skąpstwo.
Jak pisałem brzmi to głupio i dziecinnie ale ja zanim się
wziąłem do pracy to trochę zwiedzałem. Tatuuje dopiero od
lat 4. To naprawdę niewiele. Ale przez 5 lat się do tego zabierałem.
Też mogę głosić na lewo i prawo, że interesuje się tatuażem
od lat nastu czy może nawet dłużej. Tylko, po co? Mnie nie
interesuje, kto jaki ma staż, ponieważ nie prowadzę kartoteki.
Możecie działać od lat 20 a i tak gówno wiecie. Tak samo w
drugą stronę. Może się okazać, iż po roku już wiecie bardzo
dużo. Tylko, czym tu się chwalić? Ten pisze, że od lat 9,
tamten lat 14 a ja dopiero roczek. To nie ma znaczenia. Liczy
się wasza wiedza a nie kalendarz. Mnie nie wzruszają liczby
tylko efekty. Chyba, że ktoś naprawdę jest w interesie 20
lat, co widać po jego wieku i przede wszystkim po pracy, jaką
wykonał, to wtedy faktycznie wszelkie rady i pouczenia przyjmuję
z pokorą i należytym szacunkiem. Ale do pewnego momentu. Trochę
ciężko jest mi uwierzyć, że ktoś pracuje lat naście i nikt
nic o nim nie wie. Jak ktoś nie ma dostępu do internetu (kocham
ten kraj) to faktycznie może się to opóźnić. Np. ja. No słyszał
ktoś wcześniej o takim oszołomie jak Dante? „Wymyślił se ksywkę
i wydaje mu się, że błyszczy”. Niewiele osób mnie zna i niewiele
o mnie wiecie. Pisałem kiedyś na forum, u Mikiego ale też
nie byłem tam popularny. Kwestia rozgraniczenia tego, co kto
ma do powiedzenia. Ja nie mam serwisu reklamowego w stylu
„to ja Dante zapraszam do wytatuowania się u mnie, bo to jedyna
metoda na ładny i trwały tatuaż”. Nie mam takiej reklamówki,
chyba, że o czymś nie wiem. Nie piętnuje takiego sposobu sprzedania
się, przecież to jest kapitalizm i nikogo to nie dziwi. Może,
dlatego nie mamy jakiejś przerażającej oglądalności, ale to
mnie nie smuci. Mogło być gorzej. Ciężko jest stworzyć tygiel
zawierający w sobie wszystko. Sklep, poradnik i żyjące forum
naraz. Co do sklepu to nie mamy czego sprzedawać. Jestem za
„cienki” na handel takim asortymentem. Staram się tworzyć
poradnik, ze wszystkich sił. Jak mogę to się udzielam. Z forum
mam problemy, ponieważ nie dorobiłem się stałego łącza i pewnie
jeszcze długo nie będę miał. Z internetu korzystam tylko dzięki
uprzejmości mojej dziewczyny, za co jestem jej dozgonnie wdzięczny.
Mam o to awantury, że przychodzę do komputera a nie do niej
?. Gdybym prowadził kampanię reklamową to może i bym miał
internet u siebie w domu. A tak mam starego kompa, Worda i
głowę pełną pomysłów. Jak na razie. Wróćmy na ziemię.
Dodaj komentarz